poniedziałek, 9 sierpnia 2010

 „SZUKAJĄC SIEBIE”
Rozmowa z popularną aktorką Magdaleną Kumorek oraz nagradzanymi twórcami kina niezależnego Beniaminem Szwed i Marcinem Kondraciukiem – jury V Gliwickiego Offowego Festiwalu Filmowego „GOFFR”

Magdalena Kumorek,Beniamin Szwed,Marcin Kondraciuk
Tomasz Hikman: Jakich tematów, tendencji, trendów szukacie w „kinie offowym” ?
Magdalena Kumorek: Szukam ciekawej historii, i takiego filmu, który – niezależnie od kategorii - będzie jakąś spójną całością. 
Beniamin Szwed: Robiąc filmy czy teledyski bardzo dbam o plastyczność, formę. Dlatego najbardziej interesuje mnie techniczna strona filmu (zdjęcia, reżyseria, montaż), i pod tym kątem do tych festiwalowych nie mam większych zastrzeżeń. Były animacje, dokumenty, filmy fabularne, jednak żaden nie złapał mnie „za serducho”, abym mógł powiedzieć : „Tak, to jest to!” . Aczkolwiek  czasem było bardzo blisko...
Marcin Kondraciuk: W kinie niezależnym szukam samego siebie. Każdy autor szuka czegoś poprzez swoją twórczość. Myślę, że wielu twórców odnajduje w sobie podobne zjawisko, tylko nie wszyscy chcą o tym mówić.

TH: Magdo, dlaczego zgodziłaś się na udział w jury GOFFRa  ?
MK: Nadarzyła się możliwość  innego spojrzenia na kino. Byłam ostatnio w Koszalinie, gdzie debiutują twórcy którzy zaraz wypłyną w świat, ale raczej w kręgach fabuły i większych pieniędzy niż te, którymi dysponuje „kino offowe”. Zanim zaczęłam profesjonalnie pracować  w swoim zawodzie, zrobiłam wiele etiud ze studentami WRiTV UŚ. Głównym problemem reżyserów tych etiud był brak pomysłu na fabułę. Dzięki  GOFFRowi miałam szansę zobaczyć na jakim poziomie są obecnie studenci szkół filmowych, jakimi tematami się zajmują, co ich inspiruje.
 
TH:  Jakie zalety powinien posiadać film niezależny? Jakich wad się wystrzegać? Jakie cechy osobowościowe powinni mieć jego twórcy – scenarzyści, aktorzy, reżyserzy...?
BS:  Dobry film powinien zainteresować widza każdej płci i w każdym wieku w ciągu pierwszych 5-6 minut. Jeżeli tego nie zrobi - jest spalony.
„Kondrat”: Na festiwalu był film, który urzekł mnie delikatnością i subtelnością. Grzechem głównym filmowców jest nuda. Warto inwestować w pomysł, który przez całą długość trwania filmu będzie się rozwijał; spojrzeć na własną pracę krytycznie i zastanowić się: „co mógłbym jeszcze zrobić, aby film był lepszy”. Pasja , wytrwałość i pokora , ciągłe szkolenie warsztatu... – u młodych filmowców najbardziej cenię właśnie te cechy.
MK:  W naszym systemie aby być aktorem, niekoniecznie trzeba skończyć szkołę teatralną. Mamy kilka takich przypadków...

TH:... często wybitnych bądź charakterystycznych aktorów...
MK: Czy ja wiem? Kogo znasz...
TH: Jan Himilsbach...
MK: No rzeczywiście on był perełką. Szkoła teatralna może jakiejś olbrzymiej wiedzy nie daje, ale zaplecze aktorskie na pewno... Poza  tym bardzo „łomocze po plerach”. Miałam wiele takich momentów, kiedy zastanawiałam się czy na pewno tego chcę, czy mi się w ogóle w wybranym życiu zawodowym powiedzie... Ostatnio w przedszkolu do którego chodzi mój syn, podeszła do mnie opiekunka i mówi: „Pani Magdo. Mam 15-letnią córkę, która marzy o tym aby zostać aktorką. Co ja mam jej powiedzieć, żeby ją zniechęcić?”. Pytam się: „Dlaczego chce ją pani zniechęcić?” . Pada odpowiedź „Bo to jest ciężki chleb...”. To prawda. Mam grono znajomych, którzy musieli się przekwalifikować i teraz wstawiają okna, budują domy... Nie byli w stanie utrzymać się z tego zawodu. Z drugiej strony wiem po sobie i innych znajomych, że jeśli ktoś ma pasję... jeżeli ktoś „czuje to”, to pójdzie do szkoły teatralnej; oberwie tam nieraz, ale będzie próbował... Wskazane są na pewno takie cechy jak pokora, wiara w siebie i „alternatywa w głowie” tzn. pomysł „co będę mógł/mogła robić, jeżeli w tym zawodzie mi się nie powiedzie” .

TH: Mówicie o pracy, pokorze, a nikt nie wspomniał o talencie...
MK: Talent jest ważny, ale właściwie jeżeli się coś kocha – nieważne czy jest się aktorem, stolarzem czy muzykiem – to i tak będzie się to robić. Chłopcy z jury nie skończyli szkół filmowych, ale kochają to co robią... I to jest najważniejsze.
„Kondrat”: Paderewski kiedyś powiedział , że przy tworzeniu liczy się 99% pracy i 1 % talentu.

TH: Było kilka  filmów - chociażby „Kallafiorr” Jacka Borcucha czy „Że życie ma sens” Grzegorza Lipca i grupy „Sky Piastowskie” - które przebiły się w „offie” i weszły do legalnej kinowej dystrybucji... Czy „filmy offowe” – z założenia funkcjonujące poza głównym obiegiem kinematografii – mogą się dziś „sprzedać”?
BS:  Jeżeli film jest naprawdę dobry, to bez problemu się sprzeda, zostanie zauważony. Wystarczy, że znajdzie się na którymś z większych festiwali, a kilka miesięcy później zobaczymy go w kinach...

TH: Marcinie i Beniaminie – wasze filmy zdobywają nagrody na festiwalach kina niezależnego. Nie czujecie się trochę niespełnieni twórczo? Marzy się Wam wielki budżet, pełny metraż, praca z aktorami pokroju Magdy?
BS: Gdybym dostał naprawdę duże pieniądze na film, to pewnie zrobiłbym g... Bo przy takiej sytuacji, kiedy zostało się docenionym, poszła za tym kasa, ławo o błąd np. zbyt „lajtowe” podejście do sprawy...
MK: A jeżeli mielibyście pomysł na film, którego nie da się zrealizować za np. 5 tysięcy zł... jakąś super-ekstra „odkorbioną” animację...
BS: ... nad którą właśnie pracuję i brakuje mi pieniędzy (śmiech)...
MK: No właśnie...Albo wymyślisz sobie efekt specjalny, którego nie zrobisz za pomocą sztucznej krwi z ketchupu... Albo charakteryzację człowieka, który jest po wypadku, ma bardzo poparzoną twarz...
„Kondrat”: Wiesz ile to kosztuje? Tyle ile kosztuje mąka ziemniaczana i woda (śmiech). Problemem jest , aby to wszystko składnie nakręcić, „ująć”...
BS: Nie chodzi o to, aby nakręcić 20-minutowy film w ciągu tygodnia. Jeżeli brakuje budżetu, to nie należy w ogóle zaczynać pracy, poczekać, odłożyć na przyszły rok... Pieniędzy przeznaczonych na realizację wspomnianej animacji wciąż mam za mało, natomiast fakt ten nie spędza mi snu z powiek. Zajmuje się w tym czasie innymi rzeczami związanymi z branżą filmową.

TH: Jakie społeczności powinny być ukazywane w kinie niezależnym?
„Kondrat”: Wszelkie. Pomysłów może być tyle, ilu jest ludzi. Każdy człowiek ma jakąś ciekawą historię do opowiedzenia.

TH: Czy taki dokument jak np. „Kompozytor” Piotra Struczyka, portretujący znanego artystę Sławomira Czarnieckiego jest jeszcze „offem” ? Czy podejmowanie tematów zbliżonych do mainstreamu to jeszcze „kino offowe”?
BS: Pewnie. Gdyby np. Jerzy Stuhr zgodził się, abym nakręcił o nim dokument, to z wielką chęcią bym to zrobił. Czy to byłoby jeszcze kino niezależne, czy już „profesjonalne”, głównego nurtu?

TH: Magdo, jak wygląda ostatnio Twoja kariera aktorska? Jakie role najmilej wspominasz?
MK: Jestem tzw. „wolnym strzelcem” ; dzięki temu mogę angażować się w wybrane przez siebie projekty. Ukończyłam Akademię Teatralną w Warszawie, ale wykształcenie   właściwie nie uprawnia mnie do grania w filmach. Jestem kojarzona głównie z rolami serialowymi, natomiast kinomani szczególnie zapamiętali mnie jako Dominikę z „Poranka Kojota” Olafa Lubaszenko. Był to mój debiut filmowy. Pracę na planie wspominam dość traumatycznie (śmiech). Bardziej pielęgnuję wspomnienia związane ze sceną; z  projektami, które nie ujrzały „światła szerokiej publiczności”. Dały mi one ogromne spełnienie, mimo że raczej nie mam szczęścia do teatru.

TH: Jakie role chciałabyś zagrać?
MK: Głównie takie, które są dalekie od mojej osobowości; albo całkiem inne niż moje aktorskie emploi . Zazwyczaj jestem w obsadzana w rolach osób dobrych, słodkich, fajnych... Postaci Medei albo Lady Makbet  z pewnością byłyby interesujące...

TH: A w sztukach brutalistów -  Sarah Kane, Marka Ravenhill’a? Zgodziłabyś się zagrać w ekstremalnych scenach pełnych mało erotycznej nagości czy szalonej drastyczności ?
MK: Oczywiście, jeżeli tylko adaptacje sceniczne czy filmowe byłyby poparte konkretnymi i spójnymi wizjami reżyserów.

TH: Dziękuję Wam za rozmowę.
Rozmowę przeprowadził  Tomasz Hikman

MAGDALENA KUMOREK -Aktorka pochodząca z Gliwic. Ukończyła Akademię Teatralną  w Warszawie, zagrała kilkadziesiąt ról teatralnych, jest laureatką Festiwalu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu (II miejsce),  Festiwalu Piosenki Francuskiej w Lublinie. Kilkadziesiąt ról filmowych m in.  "Hieny"  (jako Matka Małego) , "Poranek Kojota"  (jako Dominika), serial tv  "Samo życie"  (jako Agnieszka Dunin).  Obecnie  można  ją  podziwiać w serialu "Teraz albo Nigdy" (jako Grażyna Rolewska).

BENIAMIN SZWED - reżyser i operator pochodzący z Gliwic, związany z kinem niezależnym. Autor wideoklipów  m. in. zespołów: Styl ViP, Darzamat, Latimeria, współtwórca T.E.L.I zespołu Hunter. Za swoje filmy („Spojrzenie”, „Zdjęcie”, animacja „Gdy rozum śpi...”) uhonorowany licznymi nagrodami m.in. Złotą  KANewką  na  Festiwalu Filmowym KAN we Wrocławiu, Grand Prix na Festiwalu w Mysłowicach, Grand Prix na Festiwalu  DRZWI   w  Gliwicach,  Nominacja w 3 kategoriach (Najlepszy Film, Montaż, Zdjęcia) do OFFskarów ,Grand Prix na  Festiwalu  „Klatka”  w Szczecinie, Grand  Prix na Festiwalu  "Absurdalia"  w Katowicach.

MARCIN KONDRACIUK - gliwicki reżyser i operator, założyciel i twórca Gliwickiego Klubu Filmowego "WROTA" , dyrektor Festiwalu Filmowego”DRZWI”, autor i twórca filmoterapii organizacyjnej .   Laureat Nagrody  UNICA na Festiwalu PUBLICYSTYKA, laureat II miejsca w kategorii dokument podczas IV Festiwalu  GOFFR   za film  "Skok Tourette'a" .
wywiad (autoryzowany) ukazał się w "Nowinach Gliwickich", 14 stycznia 2009 w wersji skróconej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz