wtorek, 10 sierpnia 2010

     ... W 1938 ROKU ŚWIAT MILCZAŁ...
 70. ROCZNICA "NOCY KRYSZTAŁOWEJ" W GLIWICACH

Zadziwiająco ciepły listopadowy wieczór. Godzina 17.50. W wąskim zaułku ul. Średniej pod płaskorzeźbą w formie zwoju Tory - upamiętniającą przedwojennych gliwickich Żydów i  wspaniałą synagogę znajdującą się dawniej przy sąsiedniej ul. Dolnych Wałów 15 – zgromadził się spory tłum mieszkańców miasta pragnących uczcić 70. rocznicę Nocy kryształowej”. To właśnie w nocy z 9 na 10 listopada 1938 r. na terenach ówczesnej III rzeszy hitlerowscy oprawcy zdemolowali ponad 7000 sklepów i domów
 
towarowych należących do Żydów, zniszczyli domy mieszkalne. Około 100 osób narodowości izraelskiej poniosło śmierć. Naziści nie oszczędzili miejsc świętych i kultu: zbezcześcili kirkuty, spalili synagogi, niszcząc przy okazji cenne dzieła sztuki. Ulice Berlina, Frankfurtu, Hamburga, Wrocławia czy też Gliwic pokryły się odłamkami szkieł z rozbitych szyb, w których złowieszczo migotały refleksy płonącego ognia.
- Wtedy, w 1938 roku , świat milczał, nie reagował na te wydarzenia; nie wierzył w to, co usłyszał... A kilka lat później ginęły już miliony ludzi... – tak zdarzenia „kryształowej nocy” interpretował przedstawiciel ambasady Izraela         Michał Soberman.
Na ul. Kościelnej na wprost dawnej synagogi ustawiono sporych rozmiarów menorę – symbol judaizmu. Zaułek ul. Średniej odmierzono palącymi się pochodniami, nieznacznie smaganymi podmuchami rzadkiego wiatru. Obchody listopadowej tragedii zgromadziły w prawdziwie ekumenicznym duchu katolików, protestantów, przedstawicieli gminy żydowskiej. Na pełnych zadumy i smutku obliczach ludzi malowała się także nadzieja, iż  podobne akty nienawiści, ksenofobii czy rasizmu ze względu na pochodzenie, status majątkowy czy wyznawaną religię więcej nie będą miały miejsca.
Nieco później przy ul. Kościelnej byliśmy świadkami udanego performensu  w wykonaniu aktorów Teatru Nowej Sztuki, który rozgrywał się... na stole do tenisa stołowego. Był to fragment będący częścią większej całości – spektaklu w reżyserii Dariusza Jezierskiego pt.  Pierwsza Polka (premiera odbyła się niedawno w Ruinach Teatru Miejskiego),  będącego adaptacją sceniczną  najsłynniejszej powieści Horsta Bienka . Dotyczył zdarzenia z życia Żyda Montaga (w tej roli Mateusz Marek)  i Valeski Piontek (utalentowana Natalia Miśkiewicz)  podczas trwania „listopadowej nocy” . Sugestywnie zagrane postaci Montaga  i Valeski - jakby za sprawą niewidzialnej maszyny czasu - przeniosły nas na chwilę w sam środek rzeczywistego dramatu, który rozegrał się w przeszłości... Mogliśmy niemalże poczuć ich przerażenie, zmęczenie i obawy na własnej skórze... Interesującym wydaje się fakt, iż wszystko to opisał Horst Bienek – Niemiec z pochodzenia, który jednakże uważał Żydów za pełnoprawnych członków społeczności gliwickiej.


Następnie zaprezentowano wizualizację  graficzną przybliżającą wygląd dawnej synagogi. Wystawna synagoga , zaprojektowana przez  Salomona Lubowskiego i Louisa Troplowitza,  ukończona w 1861 r., była nie tylko domem modlitwy, ale także miejscem spotkań, interpretacji prawa kanonicznego oraz
noclegownią gości przybyłych do naszego miasta. Monumentalne rozmiary (20 m u podstawy, 20 m wysokości) sprawiały, iż nie mieściła się ona w obiektywach ówczesnych aparatów fotograficznych. Zachowały się jedynie 4  fotografie, prezentujące ją „pod kątem” oraz 2 zdjęcia wnętrza.
Niezwykle interesującym punktem uroczystości była podróż po miejscach, w których mieszkali  znani przedstawiciele gminy żydowskiej. Poznaliśmy losy słynnego farmaceuty, współwynalazcy kremu „Nivea”  i plastrów samoprzylepnych - Oscara  Troplowitza,  odwiedziliśmy winiarnię Troplowitzów  (dawną Restaurację „Pod Arkadami”). Poznaliśmy zamieszkujący niegdyś przy ul. Bankowej ród Kleczewskich – bankierów, przemysłowców, mecenasów sztuki. Dalej idąc dawną Judenstrasse  (ul. Krupnicza)
zobaczyliśmy dawny dom Salomona Lubowskiego. Kolejny przystanek: „NOT’ , gdzie kiedyś mieszkała rodzina Friedlander należąca do elity gospodarczej miasta.
Dawni mieszkańcy pochodzenia żydowskiego wywarli trwały wpływ na społeczność Gliwic i okolic: to przecież oni kładli podwaliny chociażby Huty „Hermina” w Łabędach, Fabryki Papieru, Fabryki Drutu czy Fabryki Rur.
Wędrówka zakończyła się w willi Oscara Caro, gdzie na przybyłych oczekiwał gość specjalny – Eliezer Mizrachi. Artysta – którego zespół jako jeden z nielicznych wykonuje repertuar Żydów sefardyjskich – porwał widzów pieśniami pełnymi mistycznej tęsknoty, wypływającymi z  samego wnętrza duszy.  
Jubileuszowe gliwickie uroczystości "nocy kryształowej" przygotował Wydział Kultury,Sportu i Promocji Miasta.
tekst ukazał się w "Nowinach Gliwickich" z 19 listopada 2008

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz