środa, 18 sierpnia 2010

Ciało i krew : Performance Fabrica Mundi.
 
KinoTeatr X w Gliwicach. Jeden z ostatnich punktów studenckich ReAnimacji, finał warsztatów teatralnych. 
Na sali ciemno. Średniego wzrostu mężczyzna o zmęczonej twarzy ustawia w centralnym miejscu sceny niewielki stół, po jego obu stronach kilka krzeseł, nieco z przodu kamerę wideo na statywie, z tyłu podwiesza ekran. Po obu stronach stołu, pod kątem 45 stopni umieszcza 4 reflektory na wysokich stelażach. Reguluje kąt padania światła; przez chwilę oślepia ono część siedzących w równoległej linii widzów. Oparta na głuchych, powolnych bitach transowo-ekstatyczna muzyka zaczyna wypełniać przestrzeń sali. Mężczyzna ubiera gumowe rękawiczki i staje za stołem. Przywodzi na myśl chirurga mającego dokonać ryzykownej operacji. Z prawej strony proscenium wyłania się drobna, skąpo ubrana czarnowłosa kobieta. Zaczyna wić się w tańcu mającym wyraźne dalekowschodnie konotacje. Chwilę potem energicznie drze foliowy worek, służący jej za dolną część garderoby. Z oświetlonego niedawno miejsca na widowni wyłania się nieco
wyższa kobieta, uczesana w koński ogon, ubrana w czarne obcisłe body. Pełznie pomiędzy rzędami skórzanych krzeseł w stronę sceny, wywołując poruszenie wśród widzów. Zatrzymuje się w centrum proscenium i zaczyna zmysłowy taniec na niewidzialnej rurze. Tleniona blondynka zajmuje fragment lewej strony proscenium, wykonując czynności przywodzące na myśl ćwiczenia na bieżni w siłowni. W pewnym momencie niszczy leżącą na schodach kasetę wideo i oplata nogi taśmą. Pozostałe kobiety używają do tego procesu taśmy izolacyjnej. Na ekranie powyżej odtwarzane zostają zbliżenia ich twarzy, mrugające leniwie oczy, nieznaczne grymasy ust. Łagodne zdjęcia wyraźnie kontrastują z drapieżnym spektaklem. Nieco później kobiety tańczą już na scenie, systematycznie zmniejszając dystans dzielący ich od mężczyzny. Wreszcie znajdują się blisko niego. Niemal rozbierają go do naga. Jedna z nich przekłuwa mu ucho, co z detalami zostaje ukazane na ekranie...długa lśniąca igła, sącząca się krew... Kobiety pokrywają jego ciało runicznymi symbolami, ubierają mu biustonosz, malują usta, zakładają sukienkę, perukę... Mężczyzna biernie poddaje się brutalnej ingerencji...
Fabrica Mundi opiera się na konwencji działań sztuki akcyjnej typu body art, której główną formę ekspresji stanowi twórczo wykorzystywane, poddawane rozmaitym modulacjom ciało. Nie brak tutaj także elementów właściwych dla video art (instalacja video), teatru gestu czy teatru okrucieństwa. Zastosowana forma każe
usytuować Fabrykę Świata gdzieś w sąsiedztwie szokujących akcji Suki Off. Warstwa znaczeń spektaklu odsyła zarówno do Brutalistów, jak i do ironicznych nawiązań Pokolenia Porno(oparta na programie tv pt. Chcę być piękna, nasycona dzikością i erotyzmem, krytyka cielesnych deformacji właściwych konsumpcjonistycznej rzeczywistości), a także filmów Davida Cronenberga. A gdzieś nad tym wszystkim niewidoczny mecenat zapewne sprawuje nieżyjący już prekursor  performance - Joseph Beuys.  
Prapremiera performance Fabrica Mundi spotkała się z gwałtownymi reakcjami widzów. Jedni uznali widowisko za „dziwaczne i zboczone”, inni za „fascynujące”. ReAnimacji skostniałej nieinstytucjonalnej sztuki starali się dokonać: Maciej Dziaczko, Marta Kadłub, Hanna Ćwiklińska, Monika Rzeźniczek. Czy im się to udało? Pewien rozgłos jaki uzyskał performance sprawił, iż twórcy zapowiadają kolejne jego reemisje.                                                                  
recenzja ukazała się w Miesięczniku Śląskiego Klubu Fantastyki nr 181, 2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz