czwartek, 5 sierpnia 2010

Noc krwawych horrorów


5.08. w Ruinach Teatru odbędzie się Noc krwawych horrorów – pierwsza część  cyklu Noce Filmowe w Ruinach przygotowanego przez kino „Amok”. Coś specjalnie dla wielbicieli rządnych ekscytującego dreszczyku, kontaktu z nienazwanym, porcji soczystej makabry i efektów specjalnych, upiornych charakteryzacji, tajemniczych plenerów, oraz fantastycznych opowieści o istotach z zaświatów  i nawiedzonych domach.                                                                                      Wybór horroru jako gatunku godnego zaprezentowania na tego typu imprezie nie może nikogo dziwić , wszakże w ostatnich latach zaobserwować można jego prawdziwy renesans: obok mizernej jakości licznych s
equeli wyświechtanych wątków i tematów  (m.in. Krzyku, Kruka, Wysłannika piekieł, Laleczki Chucky); niepotrzebnych prequeli (Egzorcysta 4: początek); koszmarnie słabych pseudohorrorów powstałych na motywach gier komputerowych (Resident evil, House of the dead, Alone in the dark); kosztownych remake’ów zasłużonych klasyków prezentujących zazwyczaj poziom daleki od pierwowzorów (m.in. Teksańska masakra piłą mechaniczną, Swit żywych trupów, Amityville, Dom woskowych ciał), nieco rozwlekłych seriali tv według scenariuszów Stephena Kinga (Czerwona róża, Szpital „Królestwo") - powstały filmy które zaproponowały ponowoczesną refleksję nad gatunkiem, odświeżyły jego skostniałe ramy (chociażby gotyckie dziełko Inni Alejandro Amenabara, drastyczny, nazwany „teksańską masakrą piłą mechaniczną XXI w.” - Dom tysiąca ciał  Roba Zombie czy przełamujący schematy Underworld Lena Wisemana), a nowe życie  tchnęła weń - wraz ze światowym sukcesem Ringu Hideo Nakaty -  japońska „nowa fala” , proponując – zazwyczaj pozbawione   okrucieństwa - niesamowite historie o duchach rozgrywające się w  miejskich metropoliach (m.in. seria Ringu, cykl Ju-on, Dark Water, Kairo), które  szybko zostały zauważone przez Amerykanów, co spowodowało falę ich hollywoodzkich remake’ów. 
Pierwszym filmem zaprezentowanym podczas nocy będzie Teksańska masakra piłą mechaniczną (2003), remake kultowego już slashera (odmiany horroru, której „bohaterami” są  wciąż powracający do życia szaleńcy z ostrym narzędziem w ręku) Tobe Hoopera z 1973 r. Historia rozpoczyna się jak typowy horror o nastolatkach, jakich ostatnimi czasy wiele. Kilkoro młodych ludzi wybiera się samochodem na długą wycieczkę po Teksasie. Gdzieś w drodze do Dallas, po kilkunastu minutach filmu, niespodziewanie kończy się beztroska atmosfera, spowodowana wakacyjnym klimatem, damsko – męskim „przekomarzaniem się” , oraz wypalonymi jointami. Pech sprawia, że zabierają będącą pod wpływem ostrego szoku autostopowiczkę, która kilka chwil później z niewyjaśnionych przyczyn odbiera sobie życie, pozostawiając na tylnym siedzeniu krwawe ślady. Wezwany policjant od początku wydaje się dziwny... W ten sposób zaczyna się pełna obłędu i szaleństwa, przyprawiona czarną groteską opowieść o farmie znajdującej się w miejscu „gdzie diabeł mówi dobranoc” i jej przerażających mieszkańcach. Mroczny las oraz rzeźnia pełna padliny staną się otoczką dla rozgrywającego się dramatu walki o życie. Interesujący obraz Marcusa Nispela wypada nieźle na tle wielu nowych filmów grozy, brakuje mu jednak pewnej surowości, klaustrofobicznej kameralności i chorej do granic możliwości atmosfery głośnego pierwowzoru. Ciekawym nowym zabiegiem jest  zamknięcie opowieści w quasi dokumentalnej klamrze.          
Potem przyjdzie czas na Klątwę (2004) – amerykański remake japońskiego Ju-on - the grudge reżyserowany przez twórcę oryginału Takashi Shimizu. Trudno dziś połapać się w numeracji Ju-on: dotychczas powstało 5 filmów tej serii stworzonych przez tego samego reżysera (dwa telewizyjne filmy Ju-on, które zdobyły znaczną popularność, co zaowocowało kinowymi Ju-on – the grudge 1 i 2, a potem remake’m amerykańskim; w 2005 r. zapowiedziana jest premiera japońskiego Ju-on – the grudge 3, oraz amerykańskiego The Grudge 2) i o dziwo wszystkie zasługują na uwagę. To sprawnie opowiedziane, posługujące się symbolem i niedopowiedzeniem, często zrywające z chronologią i wątkiem przyczynowo – skutkowym przerażające historie o duchach zamieszkujących dom , w którym kiedyś miała miejsce tragedia.Wzbogacony solidną 
porcją efektów specjalnych i jeszcze lepszą oprawą dźwiękową amerykański remake nie dorównuje jednak jakości pierwowzoru, jednemu z najlepszych horrorów XXI wieku. Dezorientację i niedopowiedzenia  zastąpiono jasną chronologią i większą dosłownością.
Ostatni film widzowie mogą wybrać sami z dwóch propozycji (pisząc na adres biuro@amok.gliwice.pl) , także zaliczanych do japońskiej „nowej fali”. Dark Water (2002) to  kolejny  głośny film Hideo Nakaty, twórcy Ringu 1 i 2, rozgrywający się w zaniedbanym budynku mieszkalnym, do którego   wprowadza się młoda rozwódka z córką. Problemy z odnalezieniem się w nowej sytuacji potęguje stale cieknąca z sufitu  woda...Budynek skrywa smutną tajemnicę, która nieoczekiwanie wkracza w  życie nowych lokatorów... Dark Water to pozbawiony przemocy, stylowy film grozy, który straszy przede wszystkim atmosferą zakorzenioną w kłopotach współcześnie żyjących ludzi. Rozległe tło obyczajowe sprawia jednak, iż film trochę się dłuży.
Drugi z filmów do wyboru to Gra wstępna (1999) Takashi Miike, twórcy specjalizującego się raczej w produkcjach nisko budżetowych i nieco awangardowych  (przegląd jego twórczości odbył się niedawno w Cieszynie w ramach Festiwalu „Era Nowe Horyzonty”). Gra wstępna przez ponad godzinę jest raczej nieco sentymentalnym  filmem obyczajowym: wdowiec Aoyama nie mogąc znieść ciągłej samotności decyduje się na zawarcie kolejnego małżeństwa. Nieśmiałość sprawia, że szuka on żony wśród dziewczyn zgłaszających się na casting do filmu jego przyjaciela. Wpada mu w oko piękna i nieco skryta dziewczyna, z którą wkrótce zaczyna się umawiać. W uporządkowany świat wkracza nagle mroczna tajemnica rodem z dzieł Davida Lyncha, a widz  gubi się w plątaninie dziwacznych wydarzeń i snów. Film jest  małą rozprawką na temat samotności, oraz niemożności porozumienia między kobietą i mężczyzną. Propozycja ambitna, aczkolwiek nie każdemu przypadną do gustu mocne efekty wzięte z kina gore (makabryczne momenty katowania ofiary, odcięte części ciała).
Noc krwawych horrorów zapowiada się dość interesująco, może dziwić jednak tytuł Nocy (nie wszystkie prezentowane filmy epatują krwią) oraz dobór filmów (tematycznie nie całkiem spójny). Łączy je jedno: dostarczają solidnej porcji bezpiecznego strachu. A przecież tego widzowie od horrorów oczekują.  
Artykuł ukazał się w "Nowinach Gliwickich" , nr 31, 4.08.2005

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz