czwartek, 2 września 2010

TO, CO NAPRAWDĘ PO NAS ZOSTAJE...
 
Reda w porannej mgle
29 października o godz. 16.00 na Wydziale Elektrycznym Politechniki Śląskiej odbyło się uroczyste otwarcie Galerii „Semestr” w sali seminaryjną  nr 236 A (w tzw. „nowym budynku” wydziału). Politechnika - kształcąca głównie przyszłych inżynierów kierunków technicznych - po raz kolejny udowadnia, że nieobce są jej także humanistyczne poszukiwania twórczej wypowiedzi. Pierwsza galeria akademicka stawia sobie za cel promowanie prac malarskich, fotograficznych czy graficznych dotykających głównie zagadnień  z zakresu szeroko rozumianych dziedzin etyki i estetyki. Na inaugurację zaprezentowano 10 prac stworzonych głównie techniką akwareli, których autorem jest  Marian Bietkowski – pomysłodawca i założyciel galerii.

Marian Bietkowski to znana i ceniona postać gliwickiego środowiska naukowego i artystycznego. Legitymuje się tytułami naukowymi ; dawniej pracownik Politechniki w Katedrze Geometrii Wykreślnej, a następnie kierownik Laboratorium Światła, Barwy i Perspektywy na tej katedrze. Wykładowca Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Od 1956 r. Członek Związku Polskich Artystów Plastyków Oddziału Gliwice - Zabrze. Jego obrazy odwiedziły wiele  krajowych i międzynarodowych wystaw. W 2007 r. odznaczony przez prezydenta miasta Gliwice nagrodą za całokształt twórczości w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechniania i ochrony kultury.

- Malraux powiedział kiedyś, że to co naprawdę po nas zostaje, to nasza sztuka. Chciałbym, aby w Galerii „Semestr” promowany był każdy rodzaj twórczości: różnorodne tematy, różny poziom artystycznej wrażliwości. Pragnąłbym jednak, aby prezentowane techniki były  zbliżone do akwareli. Jeżeli znajdą się fotografie, to nieostre, rozmyte, pełne interesujących cieni.  Raz na semestr planuję zmieniać jej wystrój – stąd nazwa. Dla mnie to działalność „non-profit”. Chciałbym stworzyć spójny program
Przeganianie smutku
ekspozycji, daleki od podążania za modą, za tym co aktualnie „na topie” czy też odżegnujący się od zjawisk związanych z polityką. Pozbawiony krzykliwej kontrowersji czy gwałtownej wypowiedzi. Interesuje mnie raczej pokazywanie oryginalnych poszukiwań twórczych formy „pozytywnej” w sensie etycznym , uczenie młodzieży estetycznego odbioru sztuki  – tak autor przybliża idee powstania galerii oraz jej przyszłego funkcjonowania.

Urodził się we Lwowie w 1927 r. Mieszkał tam aż do repatriacji w 1946 r., studiował we Lwowskim Instytucie Sztuk Plastycznych. To czego nauczył się od tamtejszych wykładowców nadal w nim żyje, nieustannie rzutując na jego twórczość. Jako młody człowiek był świadkiem dramatycznych wydarzeń  II wojny światowej, jednakże przeżycia których doświadczył, prawie zupełnie nie znajdują przełożenia na jego prace malarskie. Kwiaty płoną ciepłymi
Drzewa po ulewie
barwami, stare budowle szepczą spokojnym dostojeństwem, szerokie  pejzaże  i pejzaże z wodą kuszą zapachem nieprzemijalności , jakby zapraszając obserwatora do zanurzenia  się w ich wnętrzach, z dala od ADHD pędzącego świata. „Miękkie”, nieco „przezroczyste i ulotne” techniki ( akwarela, akryl, pastel suchy)  wrażenia te tylko potęgują. Jedynie drzewa oraz monotypie artysty budzą pewną smutną zadumę , porównywalną do tej, którą odczuwa się w chwilach samotnej wędrówki pośród śniegu. Trochę w nich kredy, tuszu, węgla, piórka.

- Nie potrafię wypowiadać się „w oleju”. Najlepiej „rozmawia mi się” w akwareli. To bardzo trudna technika, która wymaga dużej dokładności; nie ma w niej miejsca na poprawki. Obrazy muszą być „pod szkłem” , bo inaczej szybko się zacierają. Bardzo zależy mi na ukazywaniu piękna polskiego krajobrazu, interesujących regionów. Będę chciał przywołać także stare elementy gliwickiego budownictwa - przecież nasz okręg bogaty jest w ludową architekturę drewnianą -  a także te nowe, które dopiero powstają. Bo malować to nie znaczy żyć w wyobcowanym świecie – mówi Bietkowski .

Levoca - przed burzą
Podziwu dla prac kolegi nie ukrywa Anna Zawisza-Kubicka, prezes ZPAP okręgu gliwicko-zabrzańskiego: -  Żeby stworzyć akwarelę „lekką”, oddającą nastrój, trzeba mieć pewną rękę. Jedno położenie pędzla musi oddać natężenie światła, nasycenie koloru. A Marian to potrafi. Niestety w naszym okręgu nie widać spadkobierców jego metody twórczej czy  też Janiny Litwińskiej-Walas. Młodzi wolą zajmować się technikami cyfrowymi, komputerowymi. Malowanie akwarelą wymaga wielu lat wprawy, a młodzi są niecierpliwi. Niewątpliwym plusem tradycyjnej akwareli jest jej umiejętność przemawiania do każdego - w przeciwieństwie do np. abstrakcji .

Sam artysta wydaje się człowiekiem emanującym spokojem  oraz  pełnym ciepła – zupełnie  jak  jego prace umieszczone w galerii. Największe wrażenie robią chyba domki o czerwonych dachach , otoczone zielenią drzew – 2 pejzaże pt.  Kazimierz n/Wisłą .

- Cieszę się, że rok temu Centrum Edukacyjnemu im. Jana Pawła II  przypadł zaszczyt organizowania wernisażu z okazji 50-lecia pracy twórczej pana Mariana. Jesteśmy w czasowym posiadaniu wielu jego prac, które
Jesień w parku
podczas cyklicznych wystaw co rusz spotykają się z serdecznym przyjęciem odbiorców. Jest w nich dużo dobroci, otwartości i pokory - cech  tożsamych z samych autorem – oznajmia ks. Robert Chudoba, dyrektor  Centrum, duszpasterz akademicki.

Podczas wernisażu wśród przybyłych gości przeprowadzono loterię  w której nagrodami były 4 małoformatowe prace autora.
Zainteresowanych malarstwem Mariana Bietkowskiego odsyłam na stronę z licznymi reprodukcjami :  www.woda-w-galerii.com
 
"Nowiny Gliwickie", 5 listopada 2008

Wszystkie prace malarskie zamieszczone w tekście są autorstwa Mariana Bietkowskiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz