PUSTYNIA,KANIBALE I PRZEMOC  
 recenzja filmu Wzgórza mają oczy (2006)   
Wzgórza mają oczy w reżyserii Francuza Alexandre Aja (wcześniej głośny, drastyczny slasher  Haute Tension) to remake filmu z 1978 roku - mistrza gatunku Wesa Cravena (Koszmar z Ulicy Wiązów, Krzyk). 
Pomysł  odświeżenia tematu i zapoznania z nim nowego pokolenia widzów nie jest w  kinie współczesnym niczym nowym. W ostatnich latach - głównie z chęci  zysku (a także z zamiaru oddania hołdu dziełom kultowym) – producenci po  raz kolejny powoływali do filmowej kadry uznanych złoczyńców z piekła  rodem: obłędnego Leatherface’a  (remake Teksańskiej masakry piłą mechaniczną),  opętanego przez tajemnicze głosy George’a (Amityville Horror), krwiożerczych zombie (Świt żywych trupów), maniaka z „woskowego miasteczka” (Dom woskowych ciał), żądnych zemsty marynarzy powracających zza grobu (Mgła).  Amerykanie uznali, że Hollywood nie może także obejść się bez duchów ze  stosunkowo młodych filmów grozy z kręgu tzw. „nowej fali japońskiego  horroru” (Krąg, Dark Water, Klątwa). Obecnie komercyjnie tryumfy święci w polskich kinach mały Damien – „szatan wcielony” (Omen).
Pustynia w Nowym Meksyku.  Piaszczysto-górzysty krajobraz, gdzieś daleko od miejskich metropolii i  prawa, gdzie wszystko może się zdarzyć. W niewielkiej rzece widać  porywane z prądem zdechłe ryby, na kamieniu leniwie wygrzewa się  skorpion. Wyczuwa się  pewne odosobnienie i dzikość tego miejsca.  Kilkupokoleniowa  rodzina Carterów, chcąc uczcić rocznicę ślubu seniorów, wybiera się na  przejażdżkę do Kalifornii. Napotkany właściciel stacji benzynowej  proponuje Carterom dogodną drogę na skróty. Niedługo potem psuje im się  samochód. Zostają skazani na tkwienie w samym środku wąwozu, pośród  lejącego się z nieba upału, jadowitych węży i gryzących owadów (a ironię  sytuacji podkreśla kilkakrotnie przywoływana w ścieżce filmu, nieco  oklepana już piosenka Sweet Home Alabama zespołu Lynyrd  Skynyrd)... Jednak to nie koniec problemów. Przyjdzie im stawić czoło  złowieszczej rzeczywistości, jaką ukrywają podziemne kopalnie srebra  chemicznie skażonej okolicy...
Kilkupokoleniowa  rodzina Carterów, chcąc uczcić rocznicę ślubu seniorów, wybiera się na  przejażdżkę do Kalifornii. Napotkany właściciel stacji benzynowej  proponuje Carterom dogodną drogę na skróty. Niedługo potem psuje im się  samochód. Zostają skazani na tkwienie w samym środku wąwozu, pośród  lejącego się z nieba upału, jadowitych węży i gryzących owadów (a ironię  sytuacji podkreśla kilkakrotnie przywoływana w ścieżce filmu, nieco  oklepana już piosenka Sweet Home Alabama zespołu Lynyrd  Skynyrd)... Jednak to nie koniec problemów. Przyjdzie im stawić czoło  złowieszczej rzeczywistości, jaką ukrywają podziemne kopalnie srebra  chemicznie skażonej okolicy... 
 Kilkupokoleniowa  rodzina Carterów, chcąc uczcić rocznicę ślubu seniorów, wybiera się na  przejażdżkę do Kalifornii. Napotkany właściciel stacji benzynowej  proponuje Carterom dogodną drogę na skróty. Niedługo potem psuje im się  samochód. Zostają skazani na tkwienie w samym środku wąwozu, pośród  lejącego się z nieba upału, jadowitych węży i gryzących owadów (a ironię  sytuacji podkreśla kilkakrotnie przywoływana w ścieżce filmu, nieco  oklepana już piosenka Sweet Home Alabama zespołu Lynyrd  Skynyrd)... Jednak to nie koniec problemów. Przyjdzie im stawić czoło  złowieszczej rzeczywistości, jaką ukrywają podziemne kopalnie srebra  chemicznie skażonej okolicy...
Kilkupokoleniowa  rodzina Carterów, chcąc uczcić rocznicę ślubu seniorów, wybiera się na  przejażdżkę do Kalifornii. Napotkany właściciel stacji benzynowej  proponuje Carterom dogodną drogę na skróty. Niedługo potem psuje im się  samochód. Zostają skazani na tkwienie w samym środku wąwozu, pośród  lejącego się z nieba upału, jadowitych węży i gryzących owadów (a ironię  sytuacji podkreśla kilkakrotnie przywoływana w ścieżce filmu, nieco  oklepana już piosenka Sweet Home Alabama zespołu Lynyrd  Skynyrd)... Jednak to nie koniec problemów. Przyjdzie im stawić czoło  złowieszczej rzeczywistości, jaką ukrywają podziemne kopalnie srebra  chemicznie skażonej okolicy... Niecodzienne położenie będzie  okazją, aby bliżej przyjrzeć się głównym bohaterom   „pozytywnym”.  Niestety ich sylwetki okażą się nieco topornie zarysowane, zazwyczaj  przez jedną główną cechę . Ot po prostu sztampowi Amerykanie widziani  oczami Europejczyka. Ojciec rodziny – Big Bob (Ted Levine), to twardy  emerytowany  dedektyw (ginie jednak dość szybko okrutną śmiercią przez podpalenie).  Jego żona Ethel – dawniej szalona hippiska, obecnie raczej oddaje się  modlitwom (Kathleen Quinlan wypada w tej roli mało przekonywująco).  Dzieci to dwoje typowych nastolatków Brenda (Emilie de Ravin) i Bobby  (Dan Byrd) oraz starsza córka Lynn (Vinessa Shaw) wraz z mężem Dougiem  (Aaron Stanford) i niemowlęciem (wokół niego skupi się właściwie cała –  szczątkowa - intryga filmu). Zdegenerowani mutanci-kanibale czyli  rdzenni mieszkańcy okolicy, pochodzący z rodzin górników, którzy nie  zgodzili się na przesiedlenie  w czasie wojskowych manewrów - wypadają  nieco bardziej oryginalnie, chociażby za sprawą świetnych,  realistycznych charakteryzacji aktorów odtwarzających ich role. Jednakże  jedyną  naprawdę interesującą postacią wydaje się nie dotknięta  moralnym zepsuciem, młoda mutantka Ruby (Laura Ortiz).
emerytowany  dedektyw (ginie jednak dość szybko okrutną śmiercią przez podpalenie).  Jego żona Ethel – dawniej szalona hippiska, obecnie raczej oddaje się  modlitwom (Kathleen Quinlan wypada w tej roli mało przekonywująco).  Dzieci to dwoje typowych nastolatków Brenda (Emilie de Ravin) i Bobby  (Dan Byrd) oraz starsza córka Lynn (Vinessa Shaw) wraz z mężem Dougiem  (Aaron Stanford) i niemowlęciem (wokół niego skupi się właściwie cała –  szczątkowa - intryga filmu). Zdegenerowani mutanci-kanibale czyli  rdzenni mieszkańcy okolicy, pochodzący z rodzin górników, którzy nie  zgodzili się na przesiedlenie  w czasie wojskowych manewrów - wypadają  nieco bardziej oryginalnie, chociażby za sprawą świetnych,  realistycznych charakteryzacji aktorów odtwarzających ich role. Jednakże  jedyną  naprawdę interesującą postacią wydaje się nie dotknięta  moralnym zepsuciem, młoda mutantka Ruby (Laura Ortiz).
 emerytowany  dedektyw (ginie jednak dość szybko okrutną śmiercią przez podpalenie).  Jego żona Ethel – dawniej szalona hippiska, obecnie raczej oddaje się  modlitwom (Kathleen Quinlan wypada w tej roli mało przekonywująco).  Dzieci to dwoje typowych nastolatków Brenda (Emilie de Ravin) i Bobby  (Dan Byrd) oraz starsza córka Lynn (Vinessa Shaw) wraz z mężem Dougiem  (Aaron Stanford) i niemowlęciem (wokół niego skupi się właściwie cała –  szczątkowa - intryga filmu). Zdegenerowani mutanci-kanibale czyli  rdzenni mieszkańcy okolicy, pochodzący z rodzin górników, którzy nie  zgodzili się na przesiedlenie  w czasie wojskowych manewrów - wypadają  nieco bardziej oryginalnie, chociażby za sprawą świetnych,  realistycznych charakteryzacji aktorów odtwarzających ich role. Jednakże  jedyną  naprawdę interesującą postacią wydaje się nie dotknięta  moralnym zepsuciem, młoda mutantka Ruby (Laura Ortiz).
emerytowany  dedektyw (ginie jednak dość szybko okrutną śmiercią przez podpalenie).  Jego żona Ethel – dawniej szalona hippiska, obecnie raczej oddaje się  modlitwom (Kathleen Quinlan wypada w tej roli mało przekonywująco).  Dzieci to dwoje typowych nastolatków Brenda (Emilie de Ravin) i Bobby  (Dan Byrd) oraz starsza córka Lynn (Vinessa Shaw) wraz z mężem Dougiem  (Aaron Stanford) i niemowlęciem (wokół niego skupi się właściwie cała –  szczątkowa - intryga filmu). Zdegenerowani mutanci-kanibale czyli  rdzenni mieszkańcy okolicy, pochodzący z rodzin górników, którzy nie  zgodzili się na przesiedlenie  w czasie wojskowych manewrów - wypadają  nieco bardziej oryginalnie, chociażby za sprawą świetnych,  realistycznych charakteryzacji aktorów odtwarzających ich role. Jednakże  jedyną  naprawdę interesującą postacią wydaje się nie dotknięta  moralnym zepsuciem, młoda mutantka Ruby (Laura Ortiz).Jak  zapewne nietrudno się domyślić, dojdzie do konfrontacji obu obozów,  gdyż mutanci zaplanowali unicestwienie Carterów (co zapewne robili z  wieloma podobnymi rodzinami – sugeruje to jedna z najlepszych  scen w filmie: Doug szukając pomocy, napotyka pusty wąwóz pełen martwych, „zakurzonych” samochodów).  Jednakże tym razem nie obędzie się bez problemów, mimo początkowych  sukcesów (obrzydliwa i szokująca sekwencja napadu na przyczepę  kempingową i gwałtu dokonanego przez mutanta na jednej z bohaterek).
scen w filmie: Doug szukając pomocy, napotyka pusty wąwóz pełen martwych, „zakurzonych” samochodów).  Jednakże tym razem nie obędzie się bez problemów, mimo początkowych  sukcesów (obrzydliwa i szokująca sekwencja napadu na przyczepę  kempingową i gwałtu dokonanego przez mutanta na jednej z bohaterek). 
 scen w filmie: Doug szukając pomocy, napotyka pusty wąwóz pełen martwych, „zakurzonych” samochodów).  Jednakże tym razem nie obędzie się bez problemów, mimo początkowych  sukcesów (obrzydliwa i szokująca sekwencja napadu na przyczepę  kempingową i gwałtu dokonanego przez mutanta na jednej z bohaterek).
scen w filmie: Doug szukając pomocy, napotyka pusty wąwóz pełen martwych, „zakurzonych” samochodów).  Jednakże tym razem nie obędzie się bez problemów, mimo początkowych  sukcesów (obrzydliwa i szokująca sekwencja napadu na przyczepę  kempingową i gwałtu dokonanego przez mutanta na jednej z bohaterek). Dlaczego mutanci robią takie  rzeczy? W jednej ze scen filmu pada dosyć płytkie wyjaśnienie (udziela  go Dougowi całkowicie zdeformowany mutant, który nie może się nawet  poruszać). Nienawidzą oni ludzi, którzy skrzywdzili ich rodziców,  skazili ich miasto, spowodowali, że stali się właśnie tacy jak są  (oczywiście można to odczytać jako aluzję do „złych ludzi Zachodu”,  którzy gdziekolwiek się tylko pojawią, przynoszą śmierć i zniszczenie;  natomiast sam problem tzw. tolerancji odmienności i inności posiada tu  głębię filmów o X-Menach). 
Jednym z najważniejszych  składników filmu jest oczywiście nieźle stopniowane napięcie, ale jego  głównym wyznacznikiem pozostaje sadystyczna i naturalistyczna przemoc,  której nie równoważą pozbawione humoru, drewniane dialogi postaci. Nie  oszczędzono widzom widoku rozrąbywanych i przebijanych ciał czy  kanibalistycznych konsumpcji. Rok temu premierę miał drugi film Roba  Zombie pt. Bękarty diabła, który przedstawiał historię nieco analogiczną do Wzgórz...., ukazaną jednak z perpektywy amoralnych przestępców. Jednak tamten film - mimo  równie sporej dawki okrutnej  przemocy - wygrywał czarnym humorem, groteską i parodystycznym potraktowaniem Ameryki. Natomiast przemoc we Wzgórzach... jest tylko „przemocą dla przemocy”.
przemocy - wygrywał czarnym humorem, groteską i parodystycznym potraktowaniem Ameryki. Natomiast przemoc we Wzgórzach... jest tylko „przemocą dla przemocy”. 
 przemocy - wygrywał czarnym humorem, groteską i parodystycznym potraktowaniem Ameryki. Natomiast przemoc we Wzgórzach... jest tylko „przemocą dla przemocy”.
przemocy - wygrywał czarnym humorem, groteską i parodystycznym potraktowaniem Ameryki. Natomiast przemoc we Wzgórzach... jest tylko „przemocą dla przemocy”. Film  roi się od słabizn. Doug w drugiej połowie filmu przechodzi istną  metamorfozę: z delikatnego pacyfisty staje się bezwzględnym mścicielem,  co przywołuje ograny w kinie do granic możliwości motyw zemsty (a  reżyserowi niestety brakuje talentu i brawury Tarantino, żeby go  ciekawie i niestandardowo poprowadzić). Również scena „amerykańskiej  modlitwy” (kiedy postaci tworzą krąg niczym gracze rugby przed meczem)  jest kolejnym, wielokrotnie powielanym szablonem (podobna scena miała  sens np. w Bastionie Micka Garrisa, jednak tutaj wydaje się płytka i niepotrzebna).   
Wśród podobnych pustynnych scenerii podróżowały nie tak dawno m.in. postaci z filmów Lyncha  (Dzikość serca), Stone’a (Urodzeni mordercy, Droga przez piekło), braci Scott (Prawdziwy romans, Thelma i Louise), Roba Zombie (Bękarty diabła), Dominica Seny (Kalifornia).  Jednak tutaj pewna konwencja kina drogi okazuje się zaledwie punktem  wyjścia dla przełamującej bariery szaleństwa i skrajnej przemocy,  historii spod znaku exploitation i camp - „kina gwałtu i emocji”. O ile  jednak pierwowzór funkcjonował poza oficjalnym  obiegiem kinematografii  (wyświetlano go w kinach typu „drive-in”, a nieco później – wraz z  rozpowszechnieniem magnetowidów – pojawił się na kasetach VHS), o tyle  nowa wersja, korzystając ze swego rodzaju „obłaskawienia przemocy” w  kinie epoki postmodernizmu (o przemocy w filmie pisał Rafał Syska –  m.in. książka  Film i przemoc. Sposoby obrazowania przemocy w kinie czy artykuł Śmieszna gra w zabijanie. Przemoc na ekranie.),  wygodnie usadowiła się w salach multipleksów (chociaż elementy gore  zaczęły wchodzić do tzw. „głównego nurtu” kinematografii o wiele  wcześniej m.in. za sprawą Koszmaru z ulicy wiązów Cravena właśnie i innych filmów stworzonych w latach 80.).
(Dzikość serca), Stone’a (Urodzeni mordercy, Droga przez piekło), braci Scott (Prawdziwy romans, Thelma i Louise), Roba Zombie (Bękarty diabła), Dominica Seny (Kalifornia).  Jednak tutaj pewna konwencja kina drogi okazuje się zaledwie punktem  wyjścia dla przełamującej bariery szaleństwa i skrajnej przemocy,  historii spod znaku exploitation i camp - „kina gwałtu i emocji”. O ile  jednak pierwowzór funkcjonował poza oficjalnym  obiegiem kinematografii  (wyświetlano go w kinach typu „drive-in”, a nieco później – wraz z  rozpowszechnieniem magnetowidów – pojawił się na kasetach VHS), o tyle  nowa wersja, korzystając ze swego rodzaju „obłaskawienia przemocy” w  kinie epoki postmodernizmu (o przemocy w filmie pisał Rafał Syska –  m.in. książka  Film i przemoc. Sposoby obrazowania przemocy w kinie czy artykuł Śmieszna gra w zabijanie. Przemoc na ekranie.),  wygodnie usadowiła się w salach multipleksów (chociaż elementy gore  zaczęły wchodzić do tzw. „głównego nurtu” kinematografii o wiele  wcześniej m.in. za sprawą Koszmaru z ulicy wiązów Cravena właśnie i innych filmów stworzonych w latach 80.).
 (Dzikość serca), Stone’a (Urodzeni mordercy, Droga przez piekło), braci Scott (Prawdziwy romans, Thelma i Louise), Roba Zombie (Bękarty diabła), Dominica Seny (Kalifornia).  Jednak tutaj pewna konwencja kina drogi okazuje się zaledwie punktem  wyjścia dla przełamującej bariery szaleństwa i skrajnej przemocy,  historii spod znaku exploitation i camp - „kina gwałtu i emocji”. O ile  jednak pierwowzór funkcjonował poza oficjalnym  obiegiem kinematografii  (wyświetlano go w kinach typu „drive-in”, a nieco później – wraz z  rozpowszechnieniem magnetowidów – pojawił się na kasetach VHS), o tyle  nowa wersja, korzystając ze swego rodzaju „obłaskawienia przemocy” w  kinie epoki postmodernizmu (o przemocy w filmie pisał Rafał Syska –  m.in. książka  Film i przemoc. Sposoby obrazowania przemocy w kinie czy artykuł Śmieszna gra w zabijanie. Przemoc na ekranie.),  wygodnie usadowiła się w salach multipleksów (chociaż elementy gore  zaczęły wchodzić do tzw. „głównego nurtu” kinematografii o wiele  wcześniej m.in. za sprawą Koszmaru z ulicy wiązów Cravena właśnie i innych filmów stworzonych w latach 80.).
(Dzikość serca), Stone’a (Urodzeni mordercy, Droga przez piekło), braci Scott (Prawdziwy romans, Thelma i Louise), Roba Zombie (Bękarty diabła), Dominica Seny (Kalifornia).  Jednak tutaj pewna konwencja kina drogi okazuje się zaledwie punktem  wyjścia dla przełamującej bariery szaleństwa i skrajnej przemocy,  historii spod znaku exploitation i camp - „kina gwałtu i emocji”. O ile  jednak pierwowzór funkcjonował poza oficjalnym  obiegiem kinematografii  (wyświetlano go w kinach typu „drive-in”, a nieco później – wraz z  rozpowszechnieniem magnetowidów – pojawił się na kasetach VHS), o tyle  nowa wersja, korzystając ze swego rodzaju „obłaskawienia przemocy” w  kinie epoki postmodernizmu (o przemocy w filmie pisał Rafał Syska –  m.in. książka  Film i przemoc. Sposoby obrazowania przemocy w kinie czy artykuł Śmieszna gra w zabijanie. Przemoc na ekranie.),  wygodnie usadowiła się w salach multipleksów (chociaż elementy gore  zaczęły wchodzić do tzw. „głównego nurtu” kinematografii o wiele  wcześniej m.in. za sprawą Koszmaru z ulicy wiązów Cravena właśnie i innych filmów stworzonych w latach 80.).Film Cravena powstał  w „dzikich latach 70.” , jako odpowiedź na  Teksańską masakrę piłą mechaniczną T.Hoopera.  Mroczna historia gore ze społeczeństwem kanibali w tle była ciekawą  rozprawką na temat przemocy (proponowała zatarcie granic moralności  między katami i ich ofiarami, które – w obronie własnego życia - sięgają  do metod propagowanych przez oprawców), w której pobrzmiewały  rozwiązania fabularne rodem z kina policyjnego i kryminalnego lat 70.  (być może także krajobraz oraz chora atmosfera filmu zainspirowały  twórców powstałego rok później głośnego australijskiego obrazu Mad Max).  Film Aja jest dosyć wiernym remake’em oryginału, zarówno w warstwie  wizualnej , jak i semantycznej. Brak mu jednak reżyserskiej ręki mistrza  grozy, wyczucia stylu i klimatu.Ograniczenia wiekowe („film od lat 18”)  proszę potraktować jak najbardziej serio. To naprawdę brutalne,  bezpardonowe kino.
The Hills have Eyes (2006). Reż.:  Alexandre Aja. Scen.: A. Aja, Grégory Levasseur. Zdj.: Maxime Alexandre  Muz.: tomandandy. Wyst.:  Aaron Stanford, Ted Levine, Kathleen Quinlan,  Vinessa Shaw i in.  
recenzja ukazała się w "Miesięczniku" nr 182 (kwiecień 2007) - biuletynie ŚKF-u 


 













 
 





















.jpg)





